Ukazał się ósmy już singel w dorobku warszawskiej grupy Quiet Sirens zatytułowany „Get The Hell Out”.
Realizacją i produkcją utworu zajął się znany w środowisku producent i realizator Paweł Cieślak (odpowiedzialny m. in. za dokonania takich projektów jak Coma, Ralf Kaminsky, Rogucki, Ted Nemeth, Heima) w swoim Hasselhoff Studio w Łodzi.
Zespół miał na celu napisanie utworu, który byłby utworem granym w rozgłośniach nie tracąc przy tym intrygującego stylu Quiet Sirens. To jedna z tych kompozycji, których szkic powstał na dosłownie dwóch próbach. W procesie produkcji dodane zostały kolejne ciekawe pomysły. Warstwa tekstowa – typowo dla twórczości Andy’ego – wymaga od słuchacza wejścia na wyższy poziom, uruchomienia wyobraźni i poszukania metaforycznych znaczeń tekstu. Linia melodyczna i konstrukcja kompozycji zmienia się w trakcie utworu kilka razy, co w połączeniu z tekstem dostarcza odbiorcy odpowiedniego ładunku emocjonalnego.
Art-work do utworu został zbudowany przy pomocy AI. To pierwszy raz, kiedy zespół zdecydował się na taki ruch. Dotychczas oprawa graficzna była przygotowywana przez młodych artystów. Animowane lyric-video zebrało wiele pozytywnych komentarzy od odbiorców na całym świecie.
Quiet Sirens to warszawski projekt art-rockowy, który powstał w 2020 roku. Współtworzy go pięciu doświadczonych muzyków w wieku 30-40 lat. Wspólne granie dla przyjemności szybko przerodziło się w miksturę alternatywnego art-rocka. W autorskich kompozycjach wybuchowo zaznacza obecność saksofon Władka, bas Michała współtworzy i ubarwia warstwę rytmiczną budowana przez Kubę, a finalnego charakteru brzmieniowego dodaje gitara Tomka i synthowe brzmienia. Całość spina klamrą wokal Andy’go płynący melodyjnie w niższych rejestrach sięgając wpadających w ucho falsetów. W rezultacie odbiorca nie może oprzeć się wrażeniu, ze w brzmieniu Quiet Sirens doszukać się można inspiracji dokonaniami Dave’a Gahana, Josha Homme’a i Alexa Turnera.
Zespół rozpoczął swoja działalność jako trio. Do Kuby, Michała, dołączył Andy. Rok później projekt zasilił Władek i finalnie roszady zamknął Tomek. Taki skład pozwolił na lepsze wykorzystanie możliwości muzycznych, zwłaszcza na koncertach.
Każdy z muzyków Quiet Sirens przeszedł swoją drogę muzyczną. To co dzisiaj tworzy zespół to wypadkowa dotychczasowych doświadczeń. Kuba zdobywał pierwsze „szlify” w projektach z obszaru ciężkiej muzyki metalowej. Michał zagrał swój ostatni koncert metalowy w 2008 roku, po czym skierował swoje zainteresowania w kierunku rock-bluesa, roots reagge i dub. Doświadczenia Andy’ego związane były początkowo z rock’n’rollem z lat 50/60-tych i twórczością Elvisa. Z czasem zostały przekierowane na mainstream’ową alternatywę i brzmienia stonerowe. Władek tymczasem to wyedukowany muzycznie instrumentalista. Początki to szkoła muzyczna i klasyka, potem jazz w big bandach, a finalnie eksperymenty saksofonowe w składach jazzowo-funkowo-bluesowych, niekiedy trudnymi do zdefiniowania. Tomek z kolei w „starych czasach” poruszał się aktywnie w różnych obszarach – od symfonicznego black metalu, przez cold wave, rocka i na ska skończywszy. Ogólnie muzycy zgodnie twierdzą, że nie definiuje ich żaden konkretny gatunek muzyczny. Inspiracją jest nieograniczona wyobraźnia kompozytora i producenta. Jedyne co stanowi o utworze to jego jakość, charakter oraz historia, którą opowiada. To połączenie przekonań, osobowości i doświadczeń pozwala muzykom twórczość Quiet Sirens nazywać art-rockiem.